Bajaderki
W liceum przechodziłam codziennie koło cukierni. To nie była najlepsza droga, usiłowałam zamykać oczy, przechodzić na drugą stronę ulicy… Miałam jednak wsparcie dwóch podobnych do mnie łakomczuchów i kiedy raz jedna była silna, to dwie z nas miały słabszy dzień. I w ten sposób prawie codziennie w tej cukierence bywałyśmy. Wtedy zwykle kupowałam bajaderkę. Wydawało mi się, że upieczenie jej w domu nie jest możliwe ze względu na konieczność użycia rozmaitych ciastek, które muszą być cukiernianym przeglądem tygodnia. Nie przyszło mi do głowy, że można ten pyszny zlepek słodkości przygotować specjalnie, lub że domowe, poświąteczne ostatki mogą być wystarczające do jej sporządzenia. Efekt za każdym razem wyjdzie troszkę inny, ale czyż połączenie gorzkiej czekolady, rodzynek w alkoholu i bakalii może być złe? Nieeee….
bajaderki składniki:
– herbatniki lub kawałki biszkoptu, murzynka, czy innych wyschniętych lub nieudanych ciast bez galaretki, ok. 40 dag
– pół słoiczka kwaśnego dżemu, marmolady lub powideł
– tabliczka gorzkiej czekolady
– garść rodzynek namoczonych w wódce lub rumie
– garść posiekanych orzechów
– jeśli żadne z ciast nie było z kremem, można dodać łyżkę miękkiego masła
Herbatniki lub ciasta drobno pokrusz ręka lub malakserem. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej w naczyniu nad parującą wodą. Lekko ostudzoną wlej do okruchów. Dodaj owocowy dżem, bakalie, rodzynki z alkoholem i masło. Wymieszaj masę. Jeśli będzie zbyt twarda dodaj nieco gorącego mleka lub śmietanki. Jeśli zbyt rzadka, dodaj łyżkę – dwie tartej bułki. Ręce natłuść lekko oliwą i formuj kulki wielkości małej mandarynki. Każdą obtocz w okruszkach, posiekanych orzechach lub wiórkach kokosowych. Te na zdjęciu udekorowałam polewą czekoladową. Przepis na nią (wystarczy mniej niż połowa porcji) znajdziesz tutaj .
Mówię Wam – niebo na talerzu!
skąd ja znam to kuszenie cukierni?;D
Bajaderki są boskieee;D
o taaaak:)
Elegancko, takie miszmaszowe ciasteczka 😀
Po prostu uwielbiam takie słodkości 🙂 Malutkie a dają tyle szczęścia 🙂
Uratowałaś mój zakalec! 😉
Niedobrze, że zakalec, jak dobrze , że są bajaderki:
Użyłam dobrych włoskich herbatników i małe opakowanie biszkoptów. Dodałam rodzynki moczone w brandy, bo rumu ani wódki nie miałam i powidło śliwkowe, jak w przepisie. Ponieważ wydawało mi się, że będzie za suche, dałam 1 1/2 tabliczki czekolady i to chyba był błąd 🙂 Bajederki wyglądają super, otoczone w wiórkach kokosowych, ale są tak słodkie, że mdli po zjedzeniu już kawałeczka.
Czasem bywa , w kuchni nie raz nie dai się wszystkiego dokładnie przewidzieć, Teraz sprawę ratuje gorzka czarna kawa albo herbata 🙂 W celu dodania wilgotności można dolać nieco mleka. Na pewno znajdzie się chętny, Ja bym wciągnęła słodycz bez mrugnięcia okiem:)
Ech, co te bajaderki mają w sobie, że je tak lubimy, choć bywają nazywane śmieciowymi ciachami, bo wrzuca się tam niemal wszystko… 🙂 Opalanko niezawodna, czy masz więcej pomysłów, jak wykorzystywać resztki? Może warto z tego zrobić kącik skutecznej pani domu, co niczego nie marnuje? 🙂 Pozdrawiam! Magda
No trochę pomysłów mam:) W miarę możliwości będę dawać znać:)