Dobre pączki – kwiatki
Dobre pączki – kwiatki to efektowna wariacja na temat klasyki, puszysta, delikatna i baaardzo smaczna. I w sam raz dla osób, które mają problem z nadziewaniem tych ciastek w tradycyjny sposób. Tu jest prosto, bo nadzienie dajesz już na paterze czy półmisku. Nakładasz łyżeczką – ile chcesz.
Najlepiej sprawdza się marmolada, ale nie ma również przeciwskazań do ułożenia tu dżemu, budyniowej masy z adwokatem (jest link pod koniec przepisu), polewy czekoladowej, czy prażonych jabłek (na końcu piszę jak zrobić).
Sposób na ten uroczy kształt podejrzałam na stronach azjatyckich mistrzów kuchni. Ale tam najczęściej… robią je na skróty! Skrót polega m. inn. na pominięciu czasu wyrastania ciastek już po uformowania ich, tuż przed smażeniem. Polskie niebonatalerzu radzi – nie pomijaj! To drugie wyrastanie, już na kawałku papieru do pieczenia powoduje, że pączek podczas smażenia jeszcze lepiej rośnie, nie nasiąka tłuszczem i będzie lekki jak chmurka. Zmodyfikowałam też odrobinę przepis, Polacy lubią bardziej puszyste wypieki.
Ale jeśli masz mało czasu – można i na skróty. Nie trzeba nawet ubijać jajek! Mało tego, wszystkie składniki można wrzucić bezpośrednio do miski, uformować ciastka i je usmażyć lub… upiec. Wyjdą doskonałe, puszyste drożdżówki, choć ich rozrost czasem wymyka się spod kontroli i forma kwiatka niekoniecznie zostanie tak doskonale zachowana.
I jak Ci się podoba taki nietuzinkowy pączuś?
Napisz w komentarzu!
zobacz też poradnik smażenia pączków i najlepszy przepis na pączki tradycyjne
Dobre pączki – kwiatki – składniki ( na 16 sztuk)
- 400 g mąki pszennej (typ 450 – 550 – tortowa)
- 25 g świeżych drożdży lub 7 g suchych
- 3 żółtka
- 60 g cukru
- 220 ml ciepłego (nie gorącego) mleka
- 60 g miękkiego masła lub oleju
- łyżka spirytusu lub wódki
- szczypta soli
- 1 oleju do smażenia
lukier – 1 szklanka cukru pudru (poj. 250ml) i 2 łyżki soku z cytryny – utrzeć 2- 3 minuty widelcem w miseczce do powstania gładkiej emulsji
Dobre pączki kwiatki – przepis:
Drożdże wkruszyć do miski (może być ta docelowa, w której wyrabiać będzie się ciasto), zalać ciepłym mlekiem, dodać łyżeczkę cukru i łyżkę mąki, wymieszać. Odstawić w ciepłe miejsce i zaczekać 15 – 20 minut aż lekko się spienią. Jeśli to nie nastąpiło, drożdże są nieaktywne, trzeba kupić nowe, z innego miejsca.
W tym czasie żółtka ubić z cukrem w osobnym naczyniu na jasny kogel – mogel (ok. 4-5 minut).
Do lekko wyrośniętego, drożdżowego zaczynu z mlekiem dodać mąkę, ubite z cukrem żółtka, miękkie masło, sól oraz alkohol i wyrabiać ręcznie lub mikserem z końcówką hak ciasto (ok. 10 -12 minut). Może być lekko kleiste i niekoniecznie “odchodzić od ręki”.
Miskę nakryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce. U mnie to nagrzany do 50 stopni i następnie wyłączony piekarnik z zapalonym światełkiem. Po godzinie ciasto powinno podwoić objętość.
Wyjąć ciasto na podsypany mąką blat i podzielić na ok. 16 jednakowych części. Można to zrobić wałkując placek ok. 1 cm gruby i wycinając szklanką/kieliszkiem/foremką kółka.
Albo rozwałkować ciasto i nożem ciąć jak pizzę – na 8 a następnie na 16 części
Z każdej części utoczyć kulkę – bułeczkę zawijając brzegi pod spód. Z bułeczki uformować dłonią placuszek o średnicy ok.10 cm.
Arkusz papieru do pieczenia złożyć na pół, jeszcze raz na pół, jeszcze raz i jeszcze raz, porozcinać wzdłuż linii na arkusiki ok. 10 x10 cm.
Na każdym arkuszu papieru ułożyć jeden krążek ciasta i spłaszczyć go dłonią na placuszek. Papier będzie służył jako transporter do garnka z tłuszczem.
Po środku każdego placuszka z ciasta odcisnąć czymś niedużym, drewnianym, okrągłym, np. trzonkiem łyżki – dołek – środek.
Małym nożykiem lub nożem do pizzy naciąć linie na godzinie 12, 3, 6 i 9, a następnie każdą z części znów naciąć na pół. Jak w zegarze:)
Palcami uformować brzegi “płatków”. Trochę się klei, można oprószyć palce mąką.
Wszystkie krążki nakryć ściereczką i pozostawić na ok. 30 minut do lekkiego napuszenia.
Po wyrośnięciu można jeszcze poprawić odrobinę kształty.
W dużej patelni z wysokim rantem lub szerokim, niewysokim rondlu rozgrzać olej do ok. 170 stopni.
Można to sprawdzić kuchennym termometrem lub wrzucić kawałeczek ciasta do naczynia i jeśli dość szybko odskoczy od dna – olej jest wystarczająco gorący. Pączki nie mogą się bardzo szybko, natychmiast rumienić. Jeśli tak się dzieje, należy zmniejszyć ogień i zaczekać trochę do ostygnięcia, ponieważ będą ciemne z zewnątrz, a surowe w środku.
Ciasto zsuwasz z papierka prosto do gorącego oleju.
Powinno smażyć się z każdej strony ok. 2-3 minuty na ciemnozłoty kolor.
Usmażone wyjmować z tłuszczu przy pomocy dwóch widelców, na półmiski wyłożone ręcznikiem papierowym.
Lukier wylać na głęboki talerz i maczać w nim wierzch OSTUDZONYCH pączków. Jeśli jest odrobinę za gęsty – dodać kroplę, dwie wody.
W miejsce dziurki, w środek każdego ciastka nakładać łyżeczkę – półtorej marmolady, dżemu, masy budyniowej (z tego przepisu – z połowy porcji) czy przesmażonych z cukrem jabłek (ok. 4 sztuki przesmażone z łyżeczką masła i 1,5 łyżki cukru).
Układać pączki na paterach czy talerzach/półmiskach.
POSTAW MI KAWĘ
Jeśli któryś z przepisów na blogu wpadł Ci w oko, korzystasz z nich i cieszy Cię moja praca, możesz się odwdzięczyć i postawić mi wirtualną kawę. Ja będę skakać z radości i napiszę dla Ciebie jeszcze wiele innych przepisów!
Kliknij w ten banerek, zobacz jakie są możliwości i bezproblemowo się uda:)
Mówię Wam – niebo na talerzu:)
Jeśli chciałabym upiec pączki-kwiatki to jaka powinna być temperatura i czas pieczenia?
180 stopni, ok. 15 – 20 minut, do lekkiego zezłocenia.
Dziś zrobiłam, wyszły megapuszyste i pyszne! Przepis- cudo, pączki robią efekt wow 🙂 Dziękuję 🙂
Bardzo się cieszę!