Bardzo chrupiące skrzydełka po koreańsku

Bardzo chrupiące skrzydełka po koreańsku – idealne na obiad i spotkanie z przyjaciółmi. Po skosztowaniu wszyscy będą pytali o przepis, obiecuję, serio. Mięso jest mega soczyste, bardzo miękkie, pokryte super chrupiącą, lekko kleistą od pysznego sosu skorupką.
Przygotowanie ich nie zajmuje zbyt wiele czasu i nie jest trudne. Trzeba zaopatrzyć się w mąkę lub skrobię ziemniaczaną do panierowania i olej do smażenia. Rzepakowy i słonecznikowy dadzą radę. Wykorzystać można patelnię z wysokim rantem albo szeroki garnek czy rondel. Właściciele frytkownic niech śmiało sięgają po to urządzenie, teraz świetnie  się sprawdzi.
Tajemnicą specjalnej chrupkości skrzydełek jest podwójne ich smażenie. To jak z prawdziwymi frytkami – by były szczególnie dobre trzeba obsmażyć je dwa razy. Tu jest podobnie. Można poprzestać na pojedynczym smażeniu, mięso na pewno nie będzie już surowe. Ale przy drugim wrzucie na patelnię czy do rondla nabiorą tej specjalnie przyjemnej dla podniebienia, chrupiącej skorupki.
Proponuję zrobić ich więcej niż myślicie, że będzie potrzebne, znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Porcję z przepisu Tomek jest w stanie pożreć sam. Może nie na raz, ale na dwa czy trzy, do wieczora wszystkie kostki zostają obgryzione w pomrukach zadowolenia…:)
Olej po usmażeniu skrzydełek wlewam do słoika lub butelki, zakręcam i wyrzucam do mieszanych śmieci. Nie nadaje się do ponownego użycia.

Bardzo chrupiące skrzydełka po koreańsku – składniki (na 3-4 osoby) :

• 1,2 kg skrzydełek
• łyżeczka soli, pół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
• kawałek świeżego imbiru (ok.3 cm)
• 4-5 łyżek skrobi ziemniaczanej
• 0,5 – 0,7 l oleju

sos:

• 2 łyżki oleju
• 5 ząbków czosnku
• świeża lub suszona papryczka chili (można pominąć jeśli ktoś nie przepada za ostrym smakiem)
• 10 łyżek jasnego sosu sojowego
• 4 łyżki ciemnego sosu sojowego
• 2 łyżki syropu z agawy lub klonowego
• 2 łyżki octu winnego
• 2 łyżeczki musztardy
• 1 łyżeczka brązowego cukru

Opcjonalnie – 3 łyżki sezamu i 3 łyżki ziemnych, grubo posiekanych orzeszków do posypania skrzydełek

Bardzo chrupiące skrzydełka po koreańsku – przepis

Skrzydełka umyć pod bieżącą, zimną wodą, odsączyć na sicie a następnie osuszyć papierowym ręcznikiem. Odciąć najcieńszą część, tej nie będziemy wykorzystywać. Pozostały kawałek mięsa przeciąć w miejscu stawu na dwie części.
Kawałek imbiru obrać ze skórki, przekroić wzdłuż pa pół, zgnieść na desce do krojenia płasko ułożonym, szerokim nożem i drobniutko pokroić.
Skrzydełka przełożyć do miski i oprószyć solą, świeżo zmielonym pieprzem i posiekanym imbirem. Wymieszać.
Skrobię ziemniaczaną wsypać na szeroki talerz lub miskę i panierować kawałki mięsa tak, by mąka dokładnie je pokryła.
W rondlu lub na patelni z wysokim rantem rozgrzać cały olej. Powinien mieć ok. 180 stopni. Po wrzuceniu kawałka mięsa musi intensywnie bulgotać. W zależności od wielkości naczynia, skrzydełka smażyć wszystkie na raz lub w porcjach, po 6 minut z każdej strony. Przewracać je należy metalowymi szczypcami lub przy pomocy dwóch widelców. Powinny nabrać lekko złotego koloru. Jeśli tak się nie dzieje, oznacza to, że trzeba zwiększyć temperaturę oleju.
Mięso przełożyć na metalowe sitko lub na talerze wyłożone papierowymi ręcznikami. Po usmażeniu wszystkich skrzydełek wrzucić je na olej jeszcze raz i smażyć przewracając 6 minut. Powinny mieć rumiany kolor.
Nie ma potrzeby podmieniania oleju do ponownego obsmażania.

Teraz sos.
Czosnek rozgnieść lub drobno posiekać. Papryczkę pokroić na drobne kawałki.
Na patelni rozgrzać 2 łyżki świeżego oleju i wrzucić czosnek i papryczkę. Smażyć pół minuty, wlać sos sojowy a następnie syrop, ocet, musztardę i cukier. Podgrzewać kolejne pół minuty, mieszając na jednolitą emulsję. Jeśli patelnia jest dość duża można wrzucić na  nią skrzydełka i wymieszać wszystko przez podrzucanie. Można też przelać sos do miski, dodać skrzydełka i tam przemieszać wszystko łopatką by mięso pokryło się sosem.
Układać skrzydełka na półmisku lub dużym talerzu.
Posypać podprażonym na suchej patelni sezamem i siekanymi orzeszkami.

Mówię Wam – niebo na talerzu:)