Jak wyrosło mi brownie
Ciasto brownie nie brownie. Niby przepis ten sam, ale wystarczyło zmienić mu warunki pieczenia i zamiast mojego ulubionego gliniastego, zakalcowatego ciasta wyszło coś w rodzaju mocno czekoladowej babki. Niewątpliwie z moim ulubieńcem są kuzynami, smak niby prawie ten sam, tylko konsystencja zupełnie inna. Piekłam ciasto dla znajomej, pyszną, Wiśniową Królewnę. Przy okazji chciałam za jednym zamachem przygotować coś szybkiego i dla nas. Królewna wymaga pieczenia w parze wodnej, wstawiłam więc na dno kuchenki garnek z wrzątkiem. Dodatkowa szeroka blaszka do brownie nie zmieściłaby się do piecyka, użyłam węższej keksówki. Patrzę, a moje brownie rośnie. I coraz bardziej. Zupełnie jak keks albo piaskowa babka. A grama proszku do pieczenia nie dałam, takie hocki klocki. Ot, takie doświadczenie, którym chciałam się podzielić. Mimo tego, że ciasto jest inne niż się spodziewałam, bardzo dobrze smakuje. Być może ktoś zechce powtórzyć mój eksperyment, zatem przepis podaję.
brownie – składniki ( na małą keksówkę) :
– 200 g gorzkiej czekolady 65% kakao
– kostka masła
– 200 g cukru
– 75 g mąki pszennej
– 3 jajka
– ew. dwie garście posiekanych orzechów laskowych
polewa:
-pół tabliczki gorzkiej czekolady
– płaska łyżka masła
– łyżka cukru
– czubata łyżka kakao
– łyżka posiekanych orzechów do posypania ciasta
Piekarnik rozgrzać do 170 st. Formę (małą keksówkę) wyłożyć papierem do pieczenia. Czekoladę pokruszyć, przełożyć do rondelka, dodać masło i stopić nad garnkiem wrzącą wodą. Masę lekko przestudzić. Jajka zmiksować z cukrem na jasną pianę. Mieszając, dodać do niej powoli stopioną czekoladę a następnie porcjami mąkę i ewentualnie orzechy. Na dnie piekarnika ustawić garnek z wrzątkiem. Przelać ciasto do keksówki, piec ok. 40 minut. Formę najlepiej zamiast na blasze, ustawić na grillowej kratce z wyposażenia kuchenki. Składniki polewy rozpuścić w rondelku na małym ogniu, mieszać do połączenia składników, polać ciasto, posypać orzechami.
Mówię Wam – niebo na talerzu:)
Piękne Ci wyszło i takie apetyczne ;D
Ale ten chleb był na drożdzach nie na zakwasie… Chyba, że piszesz o swojej próbie pieczenia chleba 🙂
O swojej:)
Nie wolno się nie zniechęcać… Domowe pieczywo jest na prawdę warte świeczki.. Moze trzeba zacząć od tego drożdzowego? 🙂
No jasne, jeszcze upiekę:)
Pewnie większość czytelników jest zaskoczonych jak czyta to po raz pierwszy. Sama zrobiłam wielkie oczy, ale kusi mnie, żeby coś takiego zrobić 😀
a to psikus! bardzo intryguje mnie smak tej baby 🙂
Ja też lubię gliniaste i mokre, ale na takie jak Twoje miałabym dziś wielką ochotę 😉 podlinkujesz mi królewnę? bo link coś nie działa 🙁
http://niebonatalerzu.blogspot.com/2013/03/brownie-z-jogurtowym-musem-wisniowa.html proszszsz:)
Wyrosło na całkiem pokaźną babę:)pycha…
Wygląda jak murzynek, w dodatku bardzo udany 🙂
Jak przeczytałam, ze to brownie to nie uwierzyłam naprawdę, jeszcze takiego okazu brownie nie widziałam, ale chętnie je wyprobuje, oczywiście w takich warunkach co ty, może i mi wyjdzie;)Czasami fajnie cos zmodyfikować bo można przez to odkryc bardzo ciekawy i smaczny nowy przepis czy odmianę naszego podstawowego. Gratuluję;)