Frytki z piekarnika
Właściwie nie znam żadnego dziecka, które nie lubiłoby frytek. I z pewnymi oporami (bo przecież smażone, niezdrowe, ciężkie i nie ma w nich mięsa) zgadzamy się na nie, żeby nie frustrować zbytnio siebie i małego człowieka. Albo frustrujemy i odmawiamy. Albo nie odmawiamy i frustrujemy siebie, znajdując niekiedy wytłumaczenia typu “od czasu do czasu nie zaszkodzi” albo stawiamy warunek, że np. “raz w tygodniu”. Ta wersja frytek jest dobrym wyborem na takie okoliczności. Te nie są mniej zdrowe od gotowanych ziemniaków. I bardziej kaloryczne również nie są. Prawie nie mają tłuszczu (tylko tyle, by witaminy w nich zawarte zostały przyswojone przez organizm), a ich smak jest do tych smażonych na oleju bardzo zbliżony. Osobiście słyszałam przy własnym stole głośne pomruki zadowolenia dzieci wyjątkowo przywiązanych do znanych sobie smaków. Sama z rozwagą (czasem) sięgam po rozpustne kalorycznie dania i te frytki z piekarnika uznaję za właściwe wybrnięcie z potrzeby zjedzenia chrupiącego ziemniaka. Do ich sporządzenia (przeczytałam na Filozofii Smaku ) dobrze wybierać odmiany zawierające małą ilość skrobi. Jednak nie udało mi się uzyskać od żadnego sprzedawcy informacji na temat jej zawartości. I wszystkie, które wykonałam do tej pory były udane, choć nie należy się spodziewać idealnie równego rumieńca na całej powierzchni frytki.
Składniki :
– kilogram lub dwa ziemniaków
– łyżka oliwy
– rozmaryn lub oregano do posypania (lub nie, jeśli ktoś nie lubi)
– sól
Ziemniaki należy pokroić na cienkie “zapałki”. W garnku zagotować wodę i wrzucić je do niej na dwie minuty. Odcedzić na durszlaku, przełożyć do miski, wlać łyżkę oliwy i wymieszać wszystko z przyprawami. Blaszkę piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia, piekarnik rozgrzać do 240 st. Ziemniaki rozłożyć pojedynczą warstwą, jeśli jest ich więcej, na dwóch blachach, choć lepiej byłoby pojedynczo. Piekłam je na środkowych półkach, przy włączonym termoobiegu, obserwując uważnie, czy nie rumienią się zbytnio. Gdyby tak się działo, termoobieg należy wyłączyć. Piec ok. 15 – 25 minut, w połowie pieczenia odwracając frytki na drugą stronę i zamieniając blaszki miejscami.
Mówię Wam – niebo na talerzu:)
ale ładne ci wyszły! mi nigdy takie wyjść nie chcą:(
o rozmarynie nie pomyślałam-muszę spróbować;)
Dziękuję. Może za niska temperatura?
Bardzo dobry przepis, robiłam na dwóch blaszkach z termoobiegiem. Fajny patent z tym zanurzeniem ich w gorącej wodzie, dużo szybciej się później pieką. Bardzo dobre, do częstego powtarzania 🙂
Nie pierwszy to przepis na frytki z piekarnika, który nie działa. Piekę już 40 min. 250 st. z termoobiegiem i dalej są blade i surowe. Kiedyś robiłem piekarniku gazowym i myslałem, że termoobieg będzie lepszy, ale znowu lipa. Pewnie po godzinie się zarumienią, ale będą gumiaste. Ten czas 15 min. to żart.
Powiem CI – wcale nie:)