Papryka faszerowana

Na warzywnych straganach, papryki są najbardziej intensywnie kolorystycznie ze wszystkich warzyw. Pięknie pachną i cudnie wyglądają na półmisku. Po odcięciu czapeczek i wydłubaniu wewnętrznej części z ziarnami, można napakować je wszystkim, co nam fantazja podszepnie. Te na zdjęciach, mają mięsno-ryżowy, tradycyjny farsz, z niewielką ilością podsmażonych pieczarek, cebuli i kukurydzy. Podobno papryki są rozdzielnopłciowe, te z potrójnym podziałem na dole owocu to chłopcy, a te z poczwórnym – dziewczynki. W dodatku mała plamka – kropka na spodzie oznacza, że owoc będzie miał  mało pestek w środku, duża plamka – dużo pestek. Żeńskie papryki są słodsze na surowo, męskie lepsze do pieczenia czy gotowania.

papryka faszerowana składniki: 

– 6 niezbyt dużych papryk (najlepiej wybierać z równym spodem, takie, które ładnie stoją, na kuchennym blacie)
– pół kg mielonego mięsa ( u mnie wołowo-wieprzowe)
– 200 g ugotowanego na pół miękko ryżu
– duża cebula
– kilka pieczarek
– dwa, trzy ząbki czosnku
– pół puszki kukurydzy
– ew. łyżeczka koncentratu pomidorowego
– dwie łyżki startego, żółtego, twardego sera lub parmezanu (niekoniecznie)
– dwie łyżki posiekanej pietruszki
– sól (u mnie duża łyżeczka)
– pieprz (ok. 1/3 łyżeczki)
– duża łyżeczka majeranku
– spora szczypta chilli
– łyżeczka oregano
– szczypta cukru

– szklanka bulionu lub osolonej wody

Papryki umyć, odkroić wierzch, usunąć gniazda z nasionami ze środka. Cebulę pokroić w drobną kostkę, podsmażyć do lekkiego zrumienienia na niewielkiej ilości oleju, pod koniec dodać rozgniecione ząbki czosnku, a po minucie pokrojone pieczarki. Krótko podsmażyć wszystko razem. Zawartość patelni przełożyć do mielonego mięsa razem z ryżem, kukurydzą, pietruszką i przyprawami. Piekarnik ustawić na 200 st. Przygotowany farsz nałożyć do wydrążonych papryk, przykryć odkrojonymi “czapeczkami”, przełożyć do żaroodpornego naczynia lub brytfanki, podlać bulionem lub wodą i piec nakryte lekko folią aluminiową (bez szczelnego zawijania), ok.40 minut. Zdjąć folię i piec jeszcze 10 minut, by wierzch się nieco przyrumienił.

Mówię Wam – niebo na talerzu 🙂