Kurczak z warzywami po chińsku

Kurczak z warzywami po chińsku, dobry bardzo, precyzyjniej nie nazwany, choć na pewno na modłę azjatycką. Nie jestem znawczynią tematu, ale moja Olcia bywała w świecie, a w Azji to nawet pół roku i mówi, że moje “azjatyckie” wynalazki są bardzo udane i bliźniaczo podobne do tych, których próbowała. Pozbyłam się zatem kompleksów w tym zakresie i śmiało działam. Produkty do przygotowania takiego kurczaka znajdują się teraz w każdym markecie. Moja rodzina pożera wielkie garnki tajskiej zupy z paluszkami krabowymi i przynajmniej raz na dwa tygodnie żąda mięsnej “chińszczyzny”. Robię, bo smaczna. Do jej przygotowania najczęściej wykorzystuję pokrojone w dłuższe paski kurczakowe udźce lub całe udka, są bardziej soczyste niż piersi.

składniki: 

– 4 udka z kurczaka
– mrożona mieszanka chińskich warzyw
– dwa ząbki drobno posiekanego czosnku
– dwie łyżeczki słodkiej papryki
– dwie, trzy łyżki jasnego sosu sojowego ( lub 1/2 łyżki ciemnego)
– duża szczypta imbiru w proszku lub starty ok. 1 cm kawałek
– dwie łyżki soku z limonki lub cytryny
– łyżeczka curry
– dwie łyżki oleju sezamowego (bez niego też się uda, ale będzie mniej aromatycznie)
– ok. 1/4 łyżeczki soli

– ok. dwie, trzy łyżki oleju do smażenia
– ew. posiekany szczypiorek lub kolendra do posypania

Mięso z udek odcinać po kawałku starając się ciąć jak najdłuższe, cienkie paski. Przełożyć do miski, posypać przyprawami, czosnkiem, polać sosem sojowym, dodać olej sezamowy i sok z limonki lub cytryny, wymieszać. Odstawić do lodówki pod przykryciem, na co najmniej pół godziny (można nawet na całą noc). Na patelni rozgrzać mocno olej, rozrzucić po powierzchni naczynia mięso, powstrzymać się dłuższą chwilę od mieszania, by złapało rumiany kolor. Przewrócić na drugą stronę, podsmażyć jeszcze chwilę, dodać chińską mieszankę. Dusić pod przykryciem ok. 15 minut, podlewając ok. połową szklanki wody, gdyby płyn odparował uzupełnić w trakcie. Ew. dosolić do smaku. By zaostrzyć wersję, można dodać nieco chilli. Przed podaniem posypać posiekaną kolendrą lub szczypiorkiem.

Mówię Wam – niebo na talerzu:)