Ptysie z bitą śmietaną
Ptysie nadziewane prawdziwą, bitą śmietaną trudno dostać w cukierni. Ciasto po pewnym czasie nasiąka i staje się coraz bardziej miękkie, co miewa znaczenie dla ich wyglądu. Pamiętam takie wielkie, napełnione ubitą pianą z białek, czasem zabarwioną na jakiś kolor, które można było dostać w cukierni koło szkoły. Nie kupowałam ich, moja mam robiła domowe, chyba z poczwórnej porcji, bo pamiętam półmiski stojące w całej kuchni. Mój tata razem z bratem musieli dawać im radę, bo niewiele z nich zostawało do następnego dnia. Najlepiej usztywnić śmietanę przy pomocy dodatku serka mascarpone.
Ptysie z bitą śmietaną sprawdzą się na każdym przyjęciu, można zabrać je ze sobą idąc na prywatkę do przyjaciół lub podarować je w prezencie.
składniki:
na ciasto:
– 200g mąki
– pół kostki masła
– szklanka wody
-5 jajek
– szczypta soli
do wypełnienia:
– 250 ml śmietany 36%
– 250 ml serka mascarpone ( lub 0,5 l śmietany i 2 opakowania śmietanfixu)
– 3 łyżki cukru pudru
Zagotować w rondelku masło z wodą i szczyptą soli. Przesiać mąkę i wsypać do wrzątku ciągle
mieszając. Ciasto powinno zrobić się gładkie, lśniące i zacznie odstawać odbrzegów garnka. Zdjąć z ognia, odstawić masę do lekkiego przestudzenia. Jajka rozmieszać widelcem i mieszając mączną masę mikserem, dodawać partiami
do ciasta. Rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Na płaskiej blasze wyłożonej papierem do pieczenia nakładać dekoratorem lub łyżką okrągłe porcje ciasta wielkości mandarynki. Zachować między nimi spore odległości,
ciasto mocno wyrośnie. Lepiej nie wkładać do piekarnika kilku blaszek na raz i piec po jednej. Kiedy ciastka się zrumienią (po ok. 20 minutach) są gotowe. W trakcie i po upieczeniu, nie otwierać piekarnika przez przynajmniej pół
godziny. Lepiej napełniać ptysie śmietaną dopiero bezpośrednio przed podaniem, by ciasto nie namokło zbytnio.
Schłodzoną śmietanę i mascarpone ubić pod koniec dodając cukier puder i cukier waniliowy. Upieczone ptysie przekroić na pół i napełnić śmietaną, posypać cukrem pudrem.
Mówię Wam – niebo na talerzu:)
Są idealne, jak z najlepszej kawiarni! 🙂
Dziękuję, miło,że tak uważasz:)
Ja zawsze tylko wyjadałam krem, resztę oddawałam mojemu tacie 🙂
Bardzo apetyczne 🙂 Lubię Twoje przepisy 🙂